Dziś o ekspozycji, mądrej ekspozycji na sytuacje lękowe, jak korzystać z naszego plastycznego mózgu.
Link do odcinka podcastu na ten temat
A teraz podzielę się własnym doświadczeniem z sesji zdjęciowej, podczas której Monika Juraszek, moja mistrzyni tej ceremonii fotograficznej, świetnie sobie poradziła z napięciem jakie zaprezentowałam na początku naszego spotkania- sesji zdjęciowej na stronę internetową.
Bardzo skutecznie poprowadziła mój mózg przez ten proces, angażując moje ciało w takie działania, w taki sposób, że stopniowo niepokój i napięcie zamieniało się w kreatywność i zabawę.
Sytuacja, początkowo odbierana przez mój mózg jako nieskontrolowana, bo przecież nie znałam skutku naszych działań, ani metod pracy Moniki, poddawałam się jej propozycjom, bo to ona przecież zna się na fotografii i na tym jak osiągnąć cel sesji z daną osobą.
Stopniowo sytuacja zmieniała się we mnie w oswojoną i bezpieczną, gdy poprzez rozmowę, wspólne tematy i ruch, działanie odpuszczał niepokój..
Doświadczałam więc, że przyjazna, akceptujące relacja, sprzyjała odnajdywaniu się w sytuacji będącej znacznym opuszczeniem sfery bezpiecznej, czytaj skontrolowanej przeze mnie.
Niepokój, niepewność, zwątpienie w sens i efekt tego, czemu się poddałam na własne życzenie, stopniowo przemieniało się w coś ciekawego i przyjemnego.
Ale by tak się jednak stało, musiałam siebie poddać ekspozycji na tę sytuację, czyli zaplanować i wziąć w niej udział.
Wiadomo, z doświadczeń własnych, prowadzonych sesji jak i badań naukowych, że ekspozycja, a nie wycofywanie się z aktywności, zmienia mózg i wzmacnia nas.
Początkowo, zorganizowanie sobie życia tak, by usunąć wszystkie sytuacje lękowe wydaje się dobrym pomysłem.
Wycofywanie utrwala lęk!
Ale czego uczymy wtedy nasz mózg? Uczymy go, że ma rację, że schowanie się jest konieczne, aktualne i sytuacja nadal nam zagraża. Żyjemy więc podtrzymując przekonanie o zagrożeniu, o swojej bezsilności wobec danej sytuacji (nawet jeśli jest wyobrażona) i nie zakańczamy pętli stresu, wchodząc w stres przewlekły.
Ekspozycja na sytuację „lękową” (lękowe wyobrażenie o sytuacji jest często wyobrażona. Może też być reakcją na coś co zdarzyło się kiedyś) jest dla naszego mózgu urealnieniem poprzez działanie i stopniowym przekonywaniem go, że nie jest tak zagrażająco jak się nam wydaje (ba! Jak twierdzimy!) i pomaga to odczulić swoją nadmierną reakcję na skojarzenia z sytuację której się boimy.
Ekspozycja to celowe, zaprojektowane i skontrolowane narażenie się na sytuacje generującą lęk. Konieczny jest plan!
Zaplanowane w sposób, który skazuje nas na sukces. Jeśli zrobimy listę swoich sytuacji lękowych, zaczynamy od tej generującej najmniej lęku. Jak najbardziej sobie ułatwiamy realizację zadania, chociażby prosząc bliską osobę o asystę. Najpierw za rękę, potem w kolejnych podejściach, o obecność metr za nami, potem kilka metrów, a potem przez telefon.
Jak widzisz absolutnie nie chodzi tu o rzucanie się na głębokie wody, po co Ci generowanie traumy!
Powoli, stopniowo. Ale musi być pewien stopień trudności, inaczej mózg nasz nie uczy się nic nowego.
Tak było w mojej zdjęciowej sesji, gdzie wiedziałam, że Monika kontroluje sytuację , pilnuje i wie gdzie zmierzamy, mogłam więc stopniowo odpuszczać poczucie, że muszę cos tu wiedzieć i pilnować.
Z ciekawością obserwowałam moje ciało, bo lęku jako takiego nie czułam ale moje ciało czuło spięcie! 😊 Dostęp do swobody w ruchach, radości wręcz ze wspólnego działania odblokował się dopiero po jakimś czasie ( a pracowałyśmy kilka godzin!)
Mózg nie wiedział jak to się skończy, jaki efekt będzie, jak zdjęcia będą wyjdą, czy mi się spodobają i to go bardzo sfrustrowało, początkowo. Potem gdy zajął się kolejnymi ujęciami i zadaniami które skupiły go na byciu tu i teraz, rozluźnił się.
Mózg mógł odpuścić kontrolowanie przyszłości.
Widzisz więc jak, nawet planowana, upragniona ale nowa sytuacja może stać się wyzwaniem dla naszych naturalnych mechanizmów obronnych. Mózg nasz jest podejrzliwy wobec nowości, nigdy nie wiadomo …
Dlatego najlepiej robić małe kroczki, które nie będą tak niepokojące dla naszych mechanizmów walczących o nasze przeżycie, jak gwałtowna wielka zmiana. Stopniowo, spokojnie, jeden kroczek na raz.
Tak prowadziła mnie Monika. Lew czający się początkowo za rogami pracowni fonograficznej, rozpłynął się stopniowo w powietrzu lub okazał po prostu zabawką.
Ta zmiana perspektywy, wynikająca z tego jednego kroku, ośmiela nasz mózg, uspokaja, zachęca do kolejnego kroku. A nasze poczucie sprawczości i odwaga rośnie.
A więc:
Ekspozycja- stopniowa
+Działanie
+Doświadczanie
+Reflektowanie- wyciąganie wniosków z doświadczeń
+Oduczanie lękowych interpretacji -praca z przekonaniami
+Utrwalanie nowych reakcji poprzez powtarzanie, i stopniowanie trudności
To nasza droga, droga Istoty Poznanej w nas.
Możemy to robić same, lub razem osobą /grupą pomocną Ci na tej drodze. (zobacz moją ofertę indywidualna i warsztaty.)
Warto też, byśmy uczyły i rozwijały kobiece skrzydła w tworzeniu dobrej relacji ze sobą:
- ze swoim drogim Ciałem
- z myślami, w których pojawi się dobry dialog ze sobą
- uczuciami, i uczeniem się uwalniania ich
- wyższym JA . które chce dla nas jak najlepiej
Taka dobra narada ze swoimi różnymi częściami, które dochodzą do głosu w różnych sytuacjach to świetna sprawa.
Nikt nie jest wolny od lęku, lękowych interpretacji. Ale refleksja i świadomość co się dzieje ustawia nam w zupełnie innych, sprawczy, miejscu.
Nasz mózg jest tak zaprojektowany, że woli przesadzić i wyolbrzymić sytuację, niż coś zaniechać.
Więc to normalne, gdy pojawi się pierwsza reakcja przesadzona.
Lepiej niech dziwny ruch w krzakach nie okaże się lwem – tak myśli nasz dbający o nas mózg.
Więc nasze lękowe reakcje są normalne. Nie chcemy ich jednak utrwalać, rozwijać i rzutować na wszystko, poprzez ciągłe ich przywoływanie, rozważanie, przypominanie, zabezpieczanie się-i lękowe „kontrolowanie” przyszłości!
Dlatego warto stawać się Istota poznaną dla siebie samej, rozwijać skrzydła, które mamy od urodzenia, uczyć się siebie, od nowa przypominając sobie, po co jesteśmy
tu i teraz.