75. odcinek w podcaście : Stwórz dobrą matkę w sobie. Dobre obiekty w Tobie.
Stwórz sobie dobrą matkę.
Dziwne? Nie! Możliwe? Tak!
Nawet jeśli biologiczni opiekunowie nie sprawdzili się w swoich rolach matki i ojca, nadal jest możliwe by być osobą wrażliwą, empatyczną, dobrą, a także, by być dobrym rodzicem.
Badani nie potwierdzają obaw wielu ludzi, że mając dysfunkcyjnych rodziców, nie mogą stworzyć dobrych związków.
Tak jak nie jest powiedziane, że dziecko dobrze funkcjonujących rodziców będzie świetnym partnerem i rodzicem.
Na szczęście na rodzicach świat się nie kończy. To ważne postaci ale tylko jako części świata, wszechświata.
Na rodzicach świat się nie kończy. Wręcz przeciwnie!
Mamy wpływ na swój umysł, który jest bytem innym niż mózg choć połączonym z całym naszych psychosomatycznym self. Kto ma wpływ na mój Umysł? Wyższe JA?
Nie będą wchodzić 😊 za to skorzystajmy z tej możliwości i to potwierdzonej wielu obserwacjami i doświadczeniami i zadbajmy o swoją wewnętrzną rodzinkę.
To nasze nazbierane doświadczenia zbijają się w zlepki emocji- myśli- wrażeń cielesnych- objawów-obrazów-przekonań i fantazji.
Możemy o nich wiedzieć intuicyjnie gdy mówimy: „jest we mnie jeden głos, który za, a drugi mi mówi coś innego”.
Lub gdy planując coś, cieszymy się, że realizujemy swój plan lub marzenie, a za jakiś czas „włącza” się inna część i zaczyna się bać, „Co to teraz będzie, po co Ci to! Na pewno to nie dla nas”.
Takich wewnętrznych rozmów możemy toczyć na różne tematy codziennie.
Gdy wytworzyłyśmy, uwewnętrzniłyśmy różne aspektów naszych matek i ojców (krytyka, wyśmiewanie, brak wsparcia) lub/i karzemy się za to, że rodzic nas nie lubił (zamiast się na nią/niego złościć).
Powstaje w nas Krytyczka wewnętrzna, o różnych obliczach, które możemy sobie różnie nazwać, może nawet mają głos babci, matki, ojca, innych osób z życia.
Może jakaś sytuacji gdy poczułyśmy się nie komfortowo, zalęknione, wyśmiane mogła zaowocować powstaniem przekonania :”Jestem do niczego”.
Nasza praca wewnętrzna może więc polegać na spotkaniu ze swoimi „złymi obiektami”, złymi dla nas, i podjęcia procesu zwalniani ich z tej roli.
Wzrastanie w samoopiekowaniu jest właśnie takim stwarzaniem w sobie dobrych, życzliwych, lubiących nas, aspektów.
Nasz wrogi, krytyczny cenzor może więc pójść na emeryturę, gdy skontaktujemy się z sensem jego istnienia, powodu, dla którego tak dla nas pracuje, usilnie zniechęcając nas do wyjścia do świata, robienia rzeczy po swojemu, dokonywania własnych wyborów.
Lojalność wobec rodziców, by być jak nas widzieli? (do niczego nie nadająca się córka?)
Unikanie konfrontacji z życiem i konsekwencjami własnych wyborów?
Skoro ja taka beznadziejna, to lepiej nie zrobię x, nie podejmę y, nie zarykuję Z?
To tylko kilka przykładów ról jakie może pełnić krytyk wewnętrzny wsparty do tego lękiem.
Zabezpiecza nas ?
Krytyk wewnętrzny broni nas???
„Zabezpiecza” naszą więź z matką/ojcem? Poprzez lojalność i „podzielanie” zdania na nasz temat, które „razem” z matką „mamy” ma nasz temat? W nadziei, że nie będziemy bardziej odrzucone?
Pewnie jest parę możliwości takiego stanu rzeczy, do odkrycia i w Twoim przypadku.
Myślę, że warto zadawać pytanie do naszych części straszących nas i krytycznych:
Po co jesteś? Co dla mnie chcesz robić?
Choćby brzmiał to dziwnie, odpowiedzi mogą przynieść ciekawe odpowiedzi, pozwalające na kolejne pytanie do krytyka wewnętrznego:
„ Czy może chcesz wykonywać inna rolę dla, bardziej mi pomocną w dorosłych życiu i zaufać mi bardziej?”.
Takie wewnętrzne dialogi rozwijane życzliwie i cierpliwie wobec naszych aspektów wewnętrznych może przynieść wiele dobra, lekkości i odpuszczenia tkwienia w starych mechanizmach, a także w doświadczymy zmiany w relacji do siebie.
Nasz krytyk może zamienić się w dobrego doradcę, gdy już go zwolnisz z ciężkiej pracy !
Więcej o rozumienia rodziny wewnętrznej znajdziesz na stronach IFS (Internal Family System Michała Pasterskiego, na YouTube sporo jego filmików). Warto!