Żegnamy przewlekły stres z naszych ciał!
To najważniejsze zadanie na dziś.
Dlaczego to ważne wiedzieć o tych trybach funkcjonowania?
Bo od tego zależy Twoje kobiece życie; jego jakość, jego zdrowie, jego pełnia.
Nie lubimy może słuchać o mizoginii i patriarchacie, bo mówią nam, że tego nie ma i jeśli o tym mówisz to ty masz jakiś problem z mężczyznami.
Słyszałam i czytałam takie komentarze wobec osób poruszających tą problematykę. Nie lubiłam więc o tym mówić, bo kto chce dostawać bęcki.
Ale jak nie pisać i nie mówić, jeśli po lekarsku widzę, że środowisko w jakim żyjemy ma wpływ na to jak funkcjonuje nasz układ nerwowy, hormonalny i odpornościowy/
Jak nie powtarzać o źródłach stresu przewlekłego u kobiet skoro widzę jak poprawia się ich zdrowie fizyczne i psychiczne gdy już wiedzą o źródłach przewlekłego stresu w swoich ciałach i duszach i odłączają przytroczone im wcześniej ciężarki i wagoniki?
Czy rozpoznajesz u siebie cechy syndromu Istoty dającej?
Pamiętaj, że trzeba go traktować jako chorobę wspieraną przez społeczeństwo (mainstream, władzę, religię).
Kate Manne w książce „Down Girl: The Logic of Misogyny” (Siad! Logika mizogini”) wprowadziła te pojęcia opisując grupę:
- Osób dających (kobiety)
- Osób żyjących czyli biorących (głównie mężczyźni ale czasem matka itd)
Przypomnę, że ;
Syndrom osoby dającej u kobiet – określa coś chorego, przesadnego, nieuniknionego, wymaganego bezwzględnie przez nasze społeczeństwo. To choroba mająca swoje objawy, wyniszczająca ciało i ducha.
Co ciekawe, gdy zaczniesz widzieć tę chorobę, może być przez najbliższe otoczenie traktowana z niepokojem. Wiem, znam. 😊
Czy pamiętasz, że będąc w syndromie istoty dającej jesteś pewna, że biorca musi dostać na czas wszystko czego potrzebuje (obiad, nawet jeśli jest dorosły, wyprasowane ubrania, porządek , wysłuchanie, sen, hobby- czas na nie, wypoczynek po pracy, po sporcie, obowiązki ewentualnie te, które lubi i w których „pomaga”)?
Jak u Ciebie z takimi przekonaniami? Znasz to?
Co ciekawe, konieczność zaspokajania potrzeb innych osób może rozpościerać się na wiele osób np. jak nauczyciel, który wymaga abyś uszyła (choć nie umiesz) przebranie dla dziecka na występ i inne osoby, które „wymagają” według Ciebie bezwzględnie bycia obsłużonym przez Ciebie .
Syndrom opisuje moralną KONIECZNOŚĆ sprostania wszystkim wymaganiom i dawania innym CAŁEJ swojej uwagi, sił, czasu, ciała, umiejętności posiadanych i tych nieposiadanych (bo co to za „problem”, nauczyć się kolejnej umiejętności, aby sprostać zadaniu).
Moralną! A więc wpadamy w kategorię dobra i zła, gdy będziemy bardziej myśleć o sobie.
Nie bój więc gdy napotkasz w swojej głowie myśl (lub słyszysz komentarz z otoczenia), że zmieniasz się na gorsze, gdy zaczynasz myśleć o sobie, a nawet dbać o siebie.
To będzie cichutki głosik patriarchatu nadający przez stulecia o tym, że Twoja rolą jest tylko dawać.
Może być proponowana narracja w formie idealizacji kobiet; ale na jedno wychodzi – pewne rzeczy nie są dla nas nawet jeśli wynika to „z troski i uwielbieni chęci ochraniania” i z uwagi na naszą delikatność czy wyjątkowość.
Stres przewlekły to efekt tkwienia w roli Istoty dającej!
Codziennie średni i nigdy nie zakończony cykl stresu to powód problemów i chorób, lęków, depresji, zaburzeń obrazu swojego ciała. Lista jest długa.
A może spróbujesz relaksacji?
Możesz też potańczyć, wytrząsając z ciała napięcia. Pooddychać, zatrzymać się przy sobie.
Zajmowanie się odpuszczaniem napięć i stresu to sztuka życia, do nauczenia od nowa.
Poprowadzę w nagraniu Youtbe próbkę takiego ćwiczenia/relaksu/wizualizacji.
Zobacz wideo na moim kanale Youtube: odc 69 Istota dająca, a Istota żyjąca. Żegnamy przewlekły stres z naszych ciał!
Jeśli więc tego nie realizujesz lub poddajesz w wątpliwość zasadność tej zasady, podlegasz karze, obwinianiu, oskarżaniu o bycie egoistka i osoba złą. Możesz robić to sobie sama, za pomocą wytrenowanego „sumienia”, które poczuciem winy przywoła Cię do porządku.
Masz dawać natomiast Tobie nie przysługują te prawa jakie są dawane biorcom. No i sama sobie ich już nie dajesz.
Przekonanie, że odpoczywanie, zajęcie się czymś innym (sobą!) zamiast wyłącznie obowiązkami jest złe i nie na miejscu , świadczy o byciu nieodpowiedzialną i jest naganne – słyszę z ust kobiet w każdym wieku, również młodych. Patriarchat w naszym umyśle ma się dobrze.
Są też grupy osób (mężczyzn i kobiet) chcących pielęgnować tą zasadą jako „tradycję” . Ok, byle tylko we własnym gronie 😊 bez narzucania jej wszystkim.
A kim jestem JA gdy już nie jestem Istotą wyłącznie dającą?
Ha! I tu napotykamy na problem.
Opierałyśmy własna tożsamość na dawaniu, więc zaczyna się challenge- wyzwanie.
Nagle okazuje się, że „wiem czego nie chcę ale nie wiem czego chcę”.
Etap odkrywania co NAPRAWDĘ lubisz, potrzebujesz, pragniesz (zakładam, że jednak nie jest to WYŁĄCZNIE opiekowanie i dawanie) zajmie trochę czasu.
Za to przyniesie wiele radości i samorealizacji.
Posłuchaj też odcinka podcastu na ten temat : odc 69 Istota dająca, a Istota żyjąca.