Kobieta wieczna dawczyni!

Sprawdź, co Cię drenuje z energii i wzbudza lęk.

Jako lekarz, edukuję tu o roli ciała i jego gospodarce energetycznej i o utracie życiowej energii u kobiet. Jak już wiesz, bywa to przez nas zaprzeczane, tak jesteśmy uczone: nie leż w ciągu dnia w łóżku, bo to strata czasu, który powinnaś poświęcać na obowiązki.

Mózg, rozumie  sytuację, gdy ciało jest  przemęczone i nie ma energii (sytuacja zmęczenia, na które nie reagujemy brak przerw, odpoczynku),  jako zagrożenie naszej egzystencji i życia i włącza różne samoobronne i alarmujące reakcje.

Jest bardzo mądre i uruchamia cały cykl nieuniknionych reakcji w ciele, zmian hormonalnych., stresowych ale gdy nie reagujemy na nie i nic nie zmienimy w ciele zaczyna dziać się chaos. Wiele nie zakończonych reakcji stresowych kumuluje się.

Jak myślisz dlaczego tyle coraz młodszych kobiet ma problemy z tarczycą , skórą, jelitami, insulinoopornością, nadwagą, uzależnieniem od jedzenia, lękiem, wiecznym stresem, depresją ?

Jeśli czytałaś moje poprzednie listy do Ciebie, to już wiesz, że  wypalasz się, jeśli jesteś w wieloletnim, nieświadomym, trybie DAWANIA.

Szczególnie, że aż do momentu uświadomienia sobie, że działa w Tobie taki proces, trwa on całe nasze dotychczasowe życie.

Mimo studiów medycznych dotyczących przecież ciała, sama musiałam dotrzeć do świadomości, że czymś innym jest techniczne i medyczne dbanie o nie, w trybie naprawiania, bo się zepsuło (leki, chirurgia), a czymś innym, najistotniejszym jest, nawiązaniem ze sobą ciepłej, akceptującej RELACJI obejmującej  również nasze cielesne istnienie i potrzeby.

Można by sądzić, że nasze odcinanie się od kobiecych ciał ma wiele znaczeń, i uprzedmiotowienie ich i traktowanie jako maszyny do pracy bywa na rękę naszemu otoczeniu, systemom, które wspieramy.

Ale to Ty decydujesz o sobie.  Gdy już wiesz o trybie wiecznej dawczyni, możesz WYBIERAĆ,.

Stąd moja decyzja, by pisać o tym.

Cieszy mnie, gdy widzę, że mogę przyczynić się do wcześniejszego, niż u mnie, uwalniania się od tych ukrytych pułapek u  kobiet, w trakcie prowadzonych sesji czy poprzez dostarczanie tej wiedzy w formach artykułów czy nagrań .(Youtube, podcast).

Po co marnować sobie życie na realizacje nie swoich celów i zamiarów i ciągłe pomijanie siebie? Komu to jest potrzebne?

Ukryte w naszych umysłach, umieszczone tam już w dzieciństwie przekonanie, że jeśli nie dajesz siebie, swojej uwagi, dostępności do siebie wszystkim w około i w każdym momencie na 120% , to jesteś złym człowiekiem (to cytat z wielu głów kobiecych, i ja to dobrze znam) jest bardzo częste, powszechne.

I co ciekawe często zupełnie nieświadome! Po prostu jest i działa. Traktujemy TO jak normę i oczywistość. „Przecież tak robią wszyscy”.

Zaprzeczamy swojemu zmęczeniu! Odcinamy od ciała!

Wiele kobiet w  trakcie swoich  sesji czy warsztatów o lęku, zaprzecza wręcz, że posiada takie przekonanie, jednocześnie widząc, że z „niewiadomego powodu’, nie pozwalają sobie na odpoczynek i karcą się za potrzebę odpuszczenia sobie czegoś, odpoczynku, wycofania z nadmiernych obciążeń i oczekiwań.

Odpoczywając czują się winne i mają poczucie marnowania czasu („tyle jest przecież do zrobienia’, „jestem w niedoczasie”). Długo nie łączą tego trybu z lękami i smutkami, które się snują w ich życiu.

Cała rodzina, po pracy, szkole, jako, że bardzo zmęczona, odpoczywa, oddając się ulubionym zajęciom, a “pani domu” w znaczeniu obsługa domu, rusza do kolejnego etatu (gotowanie, wydawanie dań, sprzątanie, pranie, nauka z dzieckiem, zawsze coś się znajdzie do roboty, lub ktoś ma jakieś kolejne życzenie, potrzebę, która to ty masz się zająć).

 Co ciekawe otoczenie może nie mieć wcale oczekiwania, że masz się poświęcać, a Ty i tak to robisz. 

Bywa i tak, że  bliscy i dalsi ludzie wokół, przyzwyczajeni przez lata do  obsługi przez Ciebie, będą się domagać kontynuacji Twojej misji i początkowo dziwić i buntować, gdy zaczniesz dbać o siebie i stopniowo zaczniesz im oddawać odpowiedzialność za własne potrzeby i ich realizację.

W skrajnym wypadku możemy odkryć, że żyjąc w trybie Dawczyni,  utraciłyśmy zupełnie kontakt ze sobą – swoimi myślami, potrzebami, ciałem.

Myślimy, że go mamy chodząc do kosmetyczki i bywając w spa.  Ale już wiesz, że to nie wystarcza.

Na pytanie :“jakie są moje zainteresowania , oprócz spełniania obowiązków“, słyszę często w gabinecie „nie wiem”. Może okazać się, że dużo rzeczy podejmowane jest, bo tak „powinnam”.

Nie znamy siebie za dobrze. Taka jest moja obserwacja i doświadczenie osobiste.

Nie ma dymu bez ognia więc nawet jeśli zaprzeczamy, że nie znamy swoich potrzeb, więc o nie dbamy wystarczająco,  to i tak narasta stres wewnętrzny wsparty przekonaniem: “muszę ze wszystkim zdążyć”, co jest dla ciała i ducha wielkim stresem i ciągłą presją, no i jest praktykowane przez lata.

Uczy się nas, że ciągłe dawanie to norma!

Co ciekawe, to ciągłe DAWANIE spełnia różne role. Wiedząc o tym, możesz wybrać, czy chcesz robić to dalej.

  1. Dawanie jako “norma” dla kobiet – co właśnie omówiłyśmy, norma kulturowa, nie bójmy się tego słowa- patriarchalna. Uczy się nas o niej już od dzieciństwa.
  2. Dawanie jako maska – Ma miejsce wtedy gdy zorientowałyśmy się, ile dostajemy  wzmocnień, pochwał, podziwu gdy rozwijamy te rolę. Czujemy się bardziej wartościowe (pochodzenie źródła swojej wartości jest tu tylko zewnętrzne ale zawsze to coś) i zaczynamy same rozwijać  rolę Dawczyni doprowadzając ją do perfekcji. Wydaje się nawet :” Tak, to jestem ja, tak naprawdę uważam”.  I co więcej, jakaś część Ciebie może naprawdę w to wierzyć.  

Żyjemy w wielkiej nierównowadze uważanej przez otoczenie/społeczeństwo za normę.

 W takich warunkach życia, inne części Ciebie – te, które dotąd nie mogły się swobodnie rozwijać, dać o sobie znać, Twoje talenty, zainteresowania, potrzeby, nie mogły się pokazać, albo pokazały się ale zostały zawstydzone i uznane za zbędne i nie chciane przez rodziców, nauczycieli,  – zostały więc w ciele zamrożone, pozamykane, milczą.

Można je poczuć w formie napięć, bólu, choroby (ciało przechowuje jak potrafi pamięć i energię związaną z wypartymi częściami nas).

Przemawiają lękiem, stresem, smutkiem, poczuciem braku celu i sensu.

A jak to jest u Ciebie? Czy to co pisze ma sens dla Ciebie?

Nieuświadomione, od dzieciństwa nie zakańczane pętle stresu wynikające z życia pod taką presją  owocują w końcu coraz większą katastrofą mentalno-cielesną. Wypaleniem.

a teraz najważniejsze!

Jeśli nie zakańczasz przewlekłych pętli stresu z powodu bezgranicznego dawania, wypalasz się coraz bardziej, coraz bardziej, aż do choroby, zastoju, padnięcia, zapętlenia, lęku , a nawet depresji. Po energii ani śladu. Wyleciała, nie powstaje.

Sam urlop i spa już nie wystarczy. To tak nie działa.

Ale nie jesteś sama!

Ostatnio interesuję się koncepcją wewnętrznej rodziny, IFS. Jest to sposób myślenia o sobie, który sprawdza mi się  w poszukiwaniu w sobie części, które dotąd nie dostały głosu. Idealny również do autoterapii.

Mamy w sobie gromadkę swoich podosobowości, części czy aspektów, pasuje mi określenie: CZĘŚCI, z którymi możemy rozmawiać, negocjować, spotykać się i lepiej w efekcie funkcjonować.

Oznacza to jednak zatrzymanie się w pędzie obowiązków, przy sobie. Danie sobie czasu na samoobserwacje, stawianie pytań o sens swoich wyborów, działań.

Pytania mogą być na początku podstawowe.

Na przykład: ile świeżego powietrza dziś potrzebuję. Czy siedzę już za długo na krześle i ciało prosi o wstanie i wykonanie kilku ruchów przy oknie i popatrzenie na las zamiast na monitor komputera?

Na bardziej złożone pytania i interesowanie się swoimi częściami wewnętrznymi (niektóre mogą okazać się nie Twoje, a uwewnętrznione i niesione przez życie, potrzeba więcej czasu, by się z nimi bliżej zapoznać) przyjdzie jeszcze czas.

I jeszcze jedno. 

Zmieniamy się i leczymy wypalenie i traumy, w dobrej, wspierającej relacji. Oczywiście można borykać się dalej  w samotności i rozkminiać wszystko samej.

Powiem szczerze, że obecnie szkoda już mi na to czasu. Jak tylko widzę taką potrzebę, rozglądam się za osobą, z która mogę zrealizować dany cel, etap, temat, i działam od razu. Udaję się do osoby lub grupy ludzi, którzy pomogą mi rozwikłać zagadnienie.

 Ale taka gotowość do reagowania na swoje potrzeby nie pojawiła się u mnie sama.

Wymagała pracy nad sobą, jak się domyślasz.

Dołączenie więc do jakiejś grupy, nawet internetowej, gdzie kobiety realizują podobny cel, gdzie można wymienić konstruktywne doświadczenia, przyspieszy realizację celu, wzmocni motywację, rozwinie.  Znajdź swoich ludzi.

Chodzi  o to, że siła wgranych nam  i potem wzmacnianych społecznie szkodliwych i ograniczających przekonań jest  duża, bo powstała w dzieciństwie, a  ich obecność często nieświadoma. Dlatego potrzebujemy lustra zewnętrznego.

Często taka rolę odgrywa psychoterapeuta, coach, grupa terapeutyczna czy rozwojowa. To bezcenne doświadczenie. Dobra relacja pomaga w zmianie.

Ale wiele możemy zrobić tu i teraz same. Na przyjrzeć zacząć przyglądać się swoim obciążeniom, nieoceniająco i wspierająco sprawdzić jak działa stres w Tobie, zrobić jeden krok, by poznać ten temat.

Barbara Czekaj

www.istotapoznana.pl


Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Spodobał Ci się wpis? Proszę, podaj dalej. Dziękuję!

Scroll to Top